2 dzień. Korcula, miasto Marka Pola

Statek ruszył około 5 rano i nie byliśmy tego świadomi, ponieważ spaliśmy, jak i nasze dzieci. Nasze kabiny znajdują się pod pokładem i nawet przez to nie słyszeliśmy dźwięk motoru statku, tylko słodko spali. Obudził nas alarm na śniadanie, który było serwowane o 9 rano.

Śniadanie, każdego dnia było standardowe: wędlina, ser twardy i do smarowania, płatki, jogurty, sok, kawa, herbata, kiełbasa, jaja, owoce itd.

Około godziny 11-stej zakotwiczyliśmy w zatoce przepięknego, niebieskiego morza i bardzo przejrzystego, gdzie z dużej wysokości można było widzieć wszystko, co jest na dnie morza. Wszyscy z niecierpliwością pospieszyli się wskoczyć do morza, aby cieszyć się tym pięknem.

Po kąpieli w morzu był obiad i dalej droga do Korčuli. Do Korčuli dotarliśmy około 17-stej, gdzie była zaplanowana wycieczka z przewodnikiem około 17:15.

Mieliśmy tylko kilka minut wolnego do przybycia przewodnika, więc wzięliśmy dzieci na lody, aby czas nam szybciej zleciał.

Nareszcie przybył przewodnik i wycieczka po Korčuli zaczęła się. Było ciekawie słuchać przewodnika, a w sumie wszystkich 4 przewodników w czasie całej podroży. Przewodnicy byli różnili i interesująco było słuchać ich interpretacje historii, śmieszne wydarzenia tych czasów, ale i te mniej śmieszne, do tych smutnych. Każdy przewodnik jest w sumie interpretatorem historycznych powieści, od których niektóre były bardzo interesujące. Specjalnie pochwaliłabym przewodników w Dubrowniku i w Trogirze.

Aby nie zapomnieć, muszę wspomnieć, że przewodnicy mówili po angielsku, że względu na mieszaną grupę, więc trzeba było się przystosować. Jednakże myślę, że to nie był żaden problem, gdyż większość z nas mówiła i rozumiała język angielski.

Po wycieczce udaliśmy się na kolację do restauracji, a potem, jeszcze trochę przeszliśmy się po Korčuli. W czasie spaceru ulicami zainteresowała nas muzyka w jednej kafejce na samej riwierze przy wysokimi drzewami. Dziewczyna i dwóch młodych chłopaków grali stare evergriny. Przyłączyliśmy się i cieszyli muzyką do późnej nocy, gdy dzieci bawiły się nieopodal.

3 dzień. Elafiti, papugi w Dubrovniku i kąpiel na plaży Banj

Porankiem ruszyliśmy do wyspy Elafiti, gdzie się wykąpaliśmy. I oczywiście wykorzystaliśmy czas na opalanie.

Około 13-stej ruszyliśmy do Dubrownika.  W Dubrowniku port dla statków jest dalej od centrum miasta, co nie jest w przypadku innych miast, więc od portu Gruž piechotką (5min chodzenia) szliśmy  do dworca autobusowego, gdzie wzięliśmy autobus do centrum.

Niech to Was nie martwi, gdyż przed zejściem z pokładu, na statek przyszedł koordynator, który nam wszystko dokładnie wytłumaczył, gdzie i który wziąć autobus oraz gdzie będzie na nas czekał przewodnik. Więc było bardzo łatwo odnaleźć i dotrzeć do destynacji Pile, gdzie czekała na nas przewodnik. Młoda dziewczyna z wyjątkową umiejętnością opowiadania przeprowadziła nas przez Dubrownik, który z pewnością jest jednym z najlepszych miast nad morzem adriatyckim.

Po zwiedzaniu z przewodnikiem, niektórzy przechadzali się dalej po głównej ulicy Dubrownika: Stradun. Niektórzy poszli zwiedzać mury obronne, a niektórzy nawet skorzystali z przejażdżki kolejką linową Srđ na szczyt, z którego jest przepiękny widok na cały Dubrownik. Znajduje się tam sklepik z pamiątkami i restauracja z panoramą. Jazda kolejką trwa tylko 4 minuty.

Nasi towarzysze podróży ze statku, przyjaciele z Włoch, byli na samym szczycie i pokazali nam panoramowe zdjęcia Dubrownika, które zrobili na górze. Wyjątkowe. Widok ze szczytu naprawdę odbiera oddech. 

My nie skorzystaliśmy z przejażdżki kolejką linową, ale następnym razem jak będziemy w Dubrowniku na pewno tego nie przegapimy. Nasza przygodę po Dubrowniku przyprawiliśmy kąpaniem na znanej plaży Banj, która jest zaledwie kilka minut oddalona od centrum miasta.

Po kąpieli i plażowaniu wróciliśmy na Stradun, gdzie dzieci były tak zachwycone kakadu papugami, że ledwie ich rozdwoiliśmy od nich.

Następnego dnia ruszyliśmy w stronę Mljeta. A przed samą podróżą na Mljet, o 7 rano statkiem przepłynęliśmy przednią stroną Dubrownika, abyśmy mogli sfotografować Dubrownik z morza. Kilka takich fotografii możecie obejrzeć w galerii zdjęć.

 
Ana